Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 17:18
Przeczytaj!
Reklama

Z Adamem W. Kulikiem z „Biegiem Bugu”

Po dobrze przyjętych książkach m.in. „Leśmian, Leśmian…”, „Czas hieny” Adam W. Kulik wydał „Z biegiem Bugu”. Klasycznej opowieści „w drodze” towarzyszy przyjaciel Autora, artysta malarz Marek A. Terlecki, którego fotograficzny talent zaowocował serią zdjęć wykorzystanych w wydawnictwie.
Z Adamem W. Kulikiem z „Biegiem Bugu”

Autor: MATERIAŁ NADESŁANY

Nie sądziłem, że beztroskie szusowanie z biegiem ostatniej „dzikiej” rzeki Europy będzie spotkaniem z kulturami tak odmiennymi od naszej, rdzennie polskiej, i że wjedziemy w obszar, który u MAT wywoła mocne przeżycia, u mnie cierpnięcie skóry na plecach z radości. Resztki autentyczne Kresów dawnej Rzeczypospolitej z całym ich zapachem, biedną siermiężnością, kolorytem religijnym, bogactwem ludzi napotkanych w drodze. Bug – rzeka pełna magii, nostalgii odgradza dwa całkowicie odmienne, mimo pozorów bliskości - światy”.

Urodzony w Tomaszowie Lubelskim Adam W. Kulik jest absolwentem filologii polskiej UMCS w Lublinie. Redaktor prasowy, reporter lubelskiego oddziału TVP SA, a przede wszystkim poeta, prozaik, autor filmów i reportaży telewizyjnych i prasowych, które poświęcił problematyce narodowościowej, kulturowej i religijnej wschodniego pogranicza Polski. Ma w swoim dorobku książki i filmy biograficzne, edukacyjne, dokumenty historyczne, w których z konsekwencją, znawstwem przedmiotu, ale i dużą dozą przekory opisuje sylwetki wielu znanych postaci, związanych z magiczną ścianą wschodnią, takich jak: Bolesław Leśmian, Julia i Edward Hartwigowie, Zygmunt Klukowski, Fryderyk Chopin, Mikołaj Rej czy Henryk Sienkiewicz.

Mimo, że podróżował po Rosji, Ukrainie, Białorusi, Kaukazie, był w Indiach, Indonezji i na Sri Lance, skąd przywiózł barwne reportaże i filmy podróżnicze, z uporem wraca w swojej twórczości na łono Małej Ojczyzny. Z doskonałym skutkiem wykorzystuje do tego celu różne wymiary komunikacji z odbiorcą: rower, pociąg, samochód, kamerę filmową, aparat fotograficzny, karty książki. Dowodem tego jest właśnie ostatnia publikacja Jego autorstwa pt. „Z biegiem Bugu”, w której A.W. Kulik pokazuje, że płynąc do przodu z nurtem Bugu chce być na bieżąco, na czasie, wciąż aktualny, komentuje na gorąco historię. Jest laureatem licznych wyróżnień, nagród literackich i filmowych, członek stowarzyszeń filmowych i literackich, „Ambasador Kultury Zamościa w roku 2007”.

Ta książka to nie tylko relacja, kronika, przewodnik, kompendium wiedzy historycznej z komentarzem Autora, to przede wszystkim podróż w czasie, opisana językiem literackim, pełna wyrazistych postaci, gdzie między biogramami wielkich przewijają się cieniutkie nici życiorysów zwykłych, szarych ludzi, znajomych tylko Autorowi - przypadkowo spotkanych świadków nieustannie toczącej się historii wschodniego pogranicza. Swoją peregrynację Kulik zaczyna w Zamościu, a potem przez dwanaście kolejnych rozdziałów odwiedza wiele miejscowości. Gości m.in. w Skierbieszowie, Dubience, Dorohusku, Sobiborze, Romanowie, Jabłecznej, Kostomłotach, Białej Podlaskiej, na Świętej Górze Grabarce, w Hajnówce, Gródku, Lublinie, Rejowcu. Każde z tych miejsc opisuje barwnie, przywołując zarówno oczywiste jak i mniej znane fakty historyczne. Dzięki Jego dociekliwości badawczej poznajemy zapomniane biografie Władysława Czachórskiego, Stanisława Brzozowskiego, Kajetana Suffczyńskiego, Adama Naruszewicza i możemy przyjrzeć się bliżej żyjącym współcześnie ludziom pogranicza: Edzie Ostrowskiej, Maciejowi Falkiewiczowi czy Tymoteuszowi Szczurowskiemu. Razem też uczestniczymy w uroczystościach religijnych w klasztorze męskim w Jabłecznej i litanii odprawianej na Świętej Górze Grabarce. A w tle pobrzmiewa dramatyzm historii: animozje dzielące prawosławie, katolicyzm i judaizm, islam, echa rzezi wołyńskiej i holocaustu, wzajemne żale, niewypowiedziane ani po polsku, białorusku, ukraińsku, tatarsku czy w jidysz, wiszące jak ciężka kotara, przysłaniająca malownicze, nadbużańskie pejzaże. Książka, kończy się słowami nadziei, dającymi pewność, że:

Przyjdzie zima, za nią wiosna, znowu poczuję łamanie kołem i atawistyczne, odziedziczone po przodkach zakładających osady wydmowe, pragnienie pokonywania przestrzeni… Zanęci zapach wiatru, w szarości zmierzchu zagrają ostatnie powidoki słońca – gdzieś nad Bugiem, pod Rajgrodem, i nie będzie już odwrotu. Co zgubiliśmy, że szukamy tak łapczywie?”

Źródło: Anna Rychter


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama