Prezentowany cykl obrazów powstał z wieloletniej fascynacji poezją Bolesława Leśmiana
i inspiracji ale także naturą i muzyką. Wystawa Jestem tu – Łąko szumna od istnienia! jest drugą odsłoną tematyczną po wystawie grafiki barwnej prezentowanej jesienią ubiegłego roku w Galerii 77 pt. Tu jestem – w tych światach.
Leśmian, w strofach wierszy wyrażał wiarę w ponadczasowe i niezmienne trwanie natury. Zanurzał się w niej, zachwycał i pragnął w jej pięknie trwać. Autorka w pracach malarskich i graficznych barwą i kreską kreuje własny świat zbieżny z myśleniem poety.
W obu pokazach odwołuje się do nierzeczywistego świata znaków i symboli.
Malarstwo Elżbiety Gnyp zaintrygowało mnie bardzo. Jest ono przestrzenią, w której w bezsłownej wibracji konkret przedstawionej przyrody nie jest dosłownością, ale konkretem zmienionym za pomocą atrybutów malarskich takich jak światło oraz kolor i jego nasycenie które jest inne od naturalnego. Jest grą w przestrzeni płaszczyzny obrazu, pomiędzy tym co jest płaską plamą koloru wyobrażającą uproszczony motyw z natury, a pozostałą, kontrastową strukturą tworzącą iluzję przestrzenną lub gmatwaniną linii przypominających pnącza zarośli. Strukturalność, ów żywiołowy splot linii umieszczony na płaskich plamach tworzy tu życie obrazu, przypominające przyrodę motywy są na płaszczyźnie tych płócien życiem malarskim, płaskie miesza się z tą strukturą. Tworzy się osobny byt malarski, osobna wizja plastyczna. […] Ważne jest jak. […]
Obraz malarski Elżbiety Gnyp ostatecznie i najprościej rzecz ujmując ujawnia język plastyczny autorki, a on jest niepowtarzalny, osobny, można by rzec, że ona w ten sposób nie ujawnia traw czy wody bezpośrednio, byłby to wyłącznie odtwórczy weryzm, ona poprzez malarstwo ujawnia za pomocą środków plastycznych swój świat, swoją ekspresję. […] Poezja Bolesława Leśmiana jest istotnym pomostem do odbioru malarstwa Elżbiety Gnyp.
prof. Stanisław Baj
(fragment z recenzji pracy doktorskiej pt. „Poetyka pejzażu”)
Jest coś ulotnego i kruchego w pejzażu, który zmienia się muskany promieniami słońca rozkwitając pełnią świetlistych barw, gubi się w cieniu gradowej chmury kołysany podmuchami wiatru, tonie w mętnych oparach porannych mgieł i kroplach rosy. Rozbrzmiewa śpiewem ptaków, delikatnym brzękiem owadzich skrzydeł, szumem traw, pluskiem wody w strumieniu. Roztacza delikatną woń łąki pełnej kwiatów i ziół. Trzeba być poetą, aby dostrzec tę ulotność, zanurzyć się w niej, przeżyć i przelać na papier lub płótno jej niedostrzegalne często piękno. Trzeba być artystą, aby na małym kartonie oddać całe bogactwo barw, dźwięków i zapachów natury.
Pejzaż jest wdzięczną, ale trudną dziedziną sztuki, bo oprócz biegłości warsztatowej wymaga jeszcze – a może przede wszystkim – niezwykłej wrażliwości na naturę i umiejętności kontemplowania jej piękna. To właśnie ta szczególna, poetycka wrażliwość sprawia, że każdy pejzaż jest inny, niepowtarzalny, wynikający z osobistych przeżyć i inspiracji twórczych artysty.
Takie są pejzaże Elżbiety. Niezwykle nastrojowe, pełne poetyckich wzruszeń. Pobrzmiewa w nich poezja Leśmiana, a także smutne nokturny i wesołe mazurki Chopina. Są barwne i szare, radosne i smętne, liryczne i ekspresyjne. Łączy je fascynacja naturą, którą artystka twórczo interpretuje, starając się uchwycić i zakląć na papierze ulotne piękno chwili. Jej twórczość sięga korzeniami do doświadczeń impresjonizmu i romantycznych pejzaży Turnera. W osiąganiu właściwych środków wyrazu pomaga jej znakomicie opanowana pastelowa technika.
Inspiracja naturą, muzyką i poezją, a także znajomość historii sztuki i czerpanie z jej doświadczeń sprawiają, że obrazy Elżbiety są pełne wdzięku, lekkości i świeżości. […]
Te poetyckie obrazy przenoszą nas w zapomniany świat nieskażonej zgiełkiem codzienności natury. Zatrzymują, pozwalają odetchnąć i odkryć na nowo jej piękno. Są źródłem przeżyć estetycznych i wrażeniowych. Obrazów Elżbiety nie da się jednak zrozumieć choćby bez odrobiny poetyckiej wrażliwości .
dr Piotr Kondraciuk
historyk sztuki
(fragment recenzji P. Kondraciuk, Poetycki pejzaż, [w:] katalog „Pejzaż”, Zamość 2018, s. 3)
Napisz komentarz
Komentarze